Pałac Sobańskich - Guzów

Historia pałacu w Guzowie zaczyna się w 1756 r., kiedy to miejscowość przeszła w ręce Andrzeja Ignacego Ogińskiego (jeden z najbardziej uznawanych dyplomatów króla Stanisława Augusta). Rodzina Ogińskich wybudowała murowany dwór (koniec XVIII w.), który już w tym samym stuleciu został przejęty w raz z całym majątkiem przez Feliksa Walezjusza Łubieńskiego (interwencja króla pruskiego).
Nowe czasy dla Guzowa zaczęły się w 1856 r., kiedy właścicielem miejscowości został Feliks Sobański. Kiedy w 1880 r. Sobański otrzymał dziedziczny tytuł hrabiowski od papieża Lena XIII, okazało się, że dworek Ogińskich jest zbyt skromną rezydencją dla hrabiego Sobańskiego.
Feliks Sobański zwrócił się zatem do rosyjskiego architekta Mayera o przedstawienie planu rozbudowy. Mayer (tajemniczy architekt o nieznanym imieniu) nakreślił plan pałacu nawiązujący do francuskich rezydencji neorenesansowych.
Rozbudowę rozpoczęto w 1880 r., a zakończono 15 lat później. Prace nadzorował polski architekt Władysław Hirszel.
Podczas I Wojny Światowej pałac przekształcono na prowizoryczny szpital wojskowy. Wiązało się to niestety z dewastacją pięknego parku, gdzie zalegał ciężki sprzęt. 
W czasie dwudziestolecia międzywojennego rodzina Sobańskich wyremontowała pałac.
II Wojna i czas okupacji doprowadził pałac do ogromnego wyniszczenia. Pomimo że w pałacu przez całą wojnę mieszkali właściciele, to wojska niemieckie nie miały problemu z niszczeniem zabytkowych wnętrz budynku.
Kolejny cios otrzymał pałac w roku 1944, kiedy Sobańscy w obawie przed frontem wywieźli wszystkie wartościowe przedmioty oraz dzieła sztuki do Warszawy, gdzie przepadły one definitywnie podczas powstania.
Po wojnie majątek został znacjonalizowany  przerobiony na biura pracowników cukrowni i szkołę. 
Kilkanaście lat temu pałac wrócił do prawowitych właścicieli i jest remontowany.


Kaplica pałacowa pod wezwaniem św. Feliksa powstała w 1895 r. (architekt nieznany).
Budowla jest niewielka, jednonawowa, na planie prostokąta, z trójbocznie zamkniętym prezbiterium.Skromne wnętrze z czterema parami filarów kryje prawdopodobnie obraz przedstawiający św. Mateusza Ewangelistę (XVIII w.). 
O 1948 r. kaplica jest kościołem filialnym parafii w Starych Wiskitkach.

Dawne bogactwa, po których nie ma już śladu...
W przeszklonej oranżerii znajdowała się alabastrowa rzeźba Urwis Gawroche sprowadzona z Francji (obecnie można ją oglądać w muzeum w Żyrardowie).
W jadalni na stropie podziwiać można było genealogię rodu Sobańskich.
Sala balowa wyposażona była w dwa kominki przywiezione z Tuileries (Francja), komplet mebli w stylu Ludwika XV, podobno używane wcześniej prze Napoleona i wile obrazów, m.in.:
Szczęśliwe małżeństwo - Jacques Louis David
Autoportret - Olga Boznańska 
Zaprzęg - Józef Brandt
Pejzaż zimowy - Julian Fałat




Wokół pałacu krąży pewna legenda...
Historia opowiedziana jest przez kobietę, której matka pracowała u rodziny Sobańskich.
Tuż po wojnie dostęp do pałacu nie był w żaden sposób utrudniony, nie było drzwi, ani okien. Kobieta, która była w tedy dziewczynką, wraz z grupką przyjaciół postanowiła iść pobawić się w pałacu. Był ciepły, wrześniowy wieczór. Rodzice zawsze ją przestrzegali przed tym miejscem, nie pozwalali tam chodzić, jednak tym razem odważyła się iść. Dzieci nie widziały nikogo idąc do pałacu, jednak w pewnej chwili usłyszały męski głos, za nimi stał starszy mężczyzna, który powiedział: "Nie powinniście tu przebywać! Tej nocy, kto żyw, niech trzyma się z dala od tego miejsc!", po czym odszedł. 
Dzieci nie przejęły się ostrzeżeniem uznając starca za dziwaka i weszły do pałacu. Gdy tylko zgasł ostatni promień słońca, "coś" w budynku jakby ożyło. W całym pałacu słychać było nerwowe kroki wielu osób. Nagle schody, niedaleko których stały dzieci, przeciął błysk, a podłoga u ich podnóża zapełniła się tajemniczymi i złowieszczymi cieniami. Dzieci zerwały się do ucieczki. Teraz słychać było nie tylko dziwne dźwięki i głosy. Dzieci biegły ile sił w nogach, nie odwracając się za siebie. zatrzymały się dopiero przy pałacowej furcie, jeszcze tu słychać było strzały, dźwięk tłuczonego szkła, komendy i krzyki...
Do dziś mieszkańcy Guzowa opowiadają, że jest taka noc w roku, kiedy po zachodzie słońca duchy niemieckich żołnierzy pokutują za swoje czyny, ale zawsze przed tragicznymi wydarzeniami pojawia się stary strażnik by ostrzec zagubionych wędrowców przed nieuniknioną zgubą.

Właściciele pałacu
Andrzej Ignacy Ogiński. Foto. internet

Feliks Sobański. Foto. internet 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Willa Zosinek - Milanówek

Cmentarzysko samochodów N.

Love kills, czyli tragiczna historia pewnej miłości - Warszawa