Nawiedzony komisariat - Konstancin

Konstancin-Jeziorna, piękna okolica, lasy, spokój i cisza. I nagle wśród tej sielanki wyrasta nawiedzony komisariat...
Jeszcze całkiem niedawno mieściła się tu komenda policji, aż pewnej nocy policjant, który był akurat na dyżurze uciekł przerażony i żaden z policjantów nie chciał tu wrócić nigdy więcej.
Co się stało?
Policjant, który pełnił dyżur feralnej zimowej nocy opowiadał, że od zawsze słychać było na komisariacie dziwne dźwięki, jakby ktoś chodził na piętrze, schodził po schodach, nikt nie chciał zostawać sam na nocne dyżury. Ale feralnej nocy obecność dała o sobie znać z większą silą.



Było koło północy. Dyżurny policjant usłyszał, jakby w pomieszczeniu nad nim ktoś zeskoczył z parapetu na podłogę. Początkowo nie przejął się tym i wrócił do swoich obowiązków. Jednak po chwili usłyszał kroki na schodach, ktoś zbliżał się do dyżurki. Policjant zamarł w bezruchu, nasłuchiwał. Kroki stawały się coraz bardziej wyraźne, głośniejsze. Funkcjonariusz czekał, ale gdy kroki zbliżały się coraz szybciej do dyżurki, w której siedział, postanowił się przygotować na przyjecie intruza. Z szafy wyjął broń. Kroki były już tak głośne, że można było wywnioskować, że ktoś zaraz wejdzie do dyżurki. Policjant wymierzył broń w kierunku drzwi i czekał. Nagle ktoś złapał za klamkę, klamka ruszyła się i drzwi się uchyliły. Dyżurny przeładował broń, wycelował w stronę drzwi i nagle odgłosy umilkły. Nasłuchiwał kilka minut, ale na komisariacie zapadła grobowa cisza. Policjant wezwał jednak kolegów, którzy patrolowali okolicę, nie chciał być już sam, bał się.
Ta historia nie jest jedyną...

W 2001 roku jeden z policjantów (funkcjonariusz z 30-letnim stażem pracy) miał bliskie spotkanie z duchem. Mężczyzna pełnił nocny dyżur, nagle w korytarzu pojawił się mężczyzna w mundurze. Funkcjonariusz nie był w stanie określić rodzaju munduru, do jakich służb należał, ale jego uwagę zwróciły buty tajemniczego mężczyzny, wysokie buty oficerskie. Tajemniczy jegomość przeszedł koło dyżurnego policjanta, spojrzał na niego, po czym wycofał się i zniknął, po prostu rozpłynął się w powietrzu. Ponieważ była zima i napadało sporo śniegu policjanci, których wezwał dyżurny postanowili sprawdzić czy ktoś nie zrobił sobie głupiego żartu i poszli szukać śladów butów na śniegu, bo przecież gdyby ktoś wszedł przez okno, musiałby jakoś do niego dojść, zostawiając ślady. Nie znaleźli jednak nic...









Po zapoznaniu się z powyższymi historiami nasuwa się pytanie, kto straszy na konstancińskim komisariacie?
Jest kilka hipotez.
Plotki głoszą, że w budynku przy Niecałej mieściła się siedziba NKWD, a potem UB i że w pomieszczeniach nad dyżurką "przesłuchiwano" więźniów politycznych, których po takim przesłuchaniu nikt już nigdy nie widział.
Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że duch, to albo brutalnie zamordowany więzień, albo któryś o oprawców odbywający karę za swoje zbrodnie.
Telewizja zaprosiła kiedyś do budynku medium. Kobieta po wizjach, które miała w komisariacie stwierdziła, że to duch oficera, który mordował tam ludzi i ze względu na ogrom zła, którego się dopuścił nie może przejść na drugą stronę. Duch, który nie jest zły, tylko szuka pomocy, chce zmyć z siebie grzechy z przeszłości, a może wskazać miejsca, gdzie oprawcy zakopywali swoje ofiary, ofiary, które nigdy nie miały pogrzebu, a rodzina do dziś nie wie, co się z nimi stało i gdzie są ich szczątki.
Jaka jest prawda nie wiadomo...




 Komisariat został przeniesiony z ul.Niecałej do nowej siedziby w 2007 r.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Willa Zosinek - Milanówek

Cmentarzysko samochodów N.

Love kills, czyli tragiczna historia pewnej miłości - Warszawa