Willa króla farb P.
Niedawno zapraszałam Was do odwiedzenia fabryki króla żelatyny, dziś zaprasza na wycieczkę po willi króla farb. Swoją drogą niewąski tu u mnie ostatnio Wersal, sami królowie :), ale do rzeczy.
Jest rok 1995, może 1998. Pewien łebski facet kupuje niedaleko Warszawy kawał ziemi i buduje fabrykę, fabrykę farby. Interes kwitnie, pieniędzy nie brakuje, więc łebski facet postanawia wybudować okazałą willę za fabryką, przecież jest tyle niewykorzystanej przestrzeni.
Projekt jest bardzo finezyjny. Piętrowa willa z dwoma skrzydłami, w jednym garaże, w drugim basen i sauna, wszystko, żeby zachwycić przyszłych, wpływowych gości, wszystko jest doskonale przemyślane. Rondo przed głównym wejściem, jak w dawnych posiadłościach wielkich panów.
Rusza budowa. I...
Jak to często bywa, żarło, żarło i zdechło.
Po fabryce zostało kilka cegieł i stróżówka, a willa zapewne nigdy nie została dokończona. Szkoda, bo nawet obecny stan robi ogromne wrażenie. Ale koniec gadania, zapraszam do środka.
Jest rok 1995, może 1998. Pewien łebski facet kupuje niedaleko Warszawy kawał ziemi i buduje fabrykę, fabrykę farby. Interes kwitnie, pieniędzy nie brakuje, więc łebski facet postanawia wybudować okazałą willę za fabryką, przecież jest tyle niewykorzystanej przestrzeni.
Projekt jest bardzo finezyjny. Piętrowa willa z dwoma skrzydłami, w jednym garaże, w drugim basen i sauna, wszystko, żeby zachwycić przyszłych, wpływowych gości, wszystko jest doskonale przemyślane. Rondo przed głównym wejściem, jak w dawnych posiadłościach wielkich panów.
Rusza budowa. I...
Jak to często bywa, żarło, żarło i zdechło.
Po fabryce zostało kilka cegieł i stróżówka, a willa zapewne nigdy nie została dokończona. Szkoda, bo nawet obecny stan robi ogromne wrażenie. Ale koniec gadania, zapraszam do środka.
Komentarze
Prześlij komentarz